wtorek, 31 marca 2015

Pogańska dusza. Poganie Wrocławscy okiem szamana

AUTOR: Asus

Nie ma szamana bez jego plemienia, którym są dla mnie Poganie Wrocławscy. Współtworzę tę grupę od jej skromnych początków, Święta Plonów w 2008 roku. Nie spodziewałem się, że ta niewielka ekipa przyjaciół stanie się mocną, liczną i liczącą się w pogańskim światku siłą.

Napawa mnie to dumą. Lata ciężkiej pracy przy organizacji świąt, zlotów i integracji pogańskiego środowiska zaowocowały tym, że w rytualnym kręgu staje ponad pięćdziesiąt osób i to nie tylko z Wrocławia. Na organizowane przez naszą nieformalną grupę święta przybywają poganie z tak dalekich stron jak Warszawa czy Gdynia.

Nie jest tajemnicą, że dwie trzecie spotykających się na naszych świętach pogan to asatryjczycy. Ludzie dumni, honorowi i wierni swoim bogom. Nic dziwnego więc, że to bogowie północy są wzywani podczas rytuału. Nie przeszkadza to pozostałym uczestnikom: rodzimowiercom słowiańskim, animistom, wiccanom nawet. Mogą wszak, gdy przyjdzie w rytuale pora na toasty, na część swych bogów wznieść pełen miodu róg. Nie przeszkadza to też asatryjczykom. Dlaczego? Bo wszyscy, którzy gromadzą się wokół Pogan Wrocławskich, mają pogańską duszę.

Czym jest ta pogańskość? To politeistyczne widzenie świata zawierające się w zasadzie "wierzę we wszystkich bogów, ale oddaję cześć swoim". To pełen szacunku stosunek do przodków i duchów. To reprezentowanie swej ścieżki własną postawą. Wreszcie, to święte przekonanie, że nie ma się monopolu na prawdę.

Wielu poganom, szczególnie świeżo upieczonym, trudno porzucić monoteistyczną kalkę nakładaną na swą nowo odkrytą drogę starych bogów. Powstają wtedy wynalazki typu "jedyne-słuszne-Asatru" czy "jedyna-prawdziwa-Wicca". Wychowani najczęściej w kulturze chrześcijańskiej mają tak głęboko wdrukowany wzorzec religijności, że wymieniają jedynie JHVH na kilku pogańskich bogów. Święte przekonanie o podążaniu jedyną właściwą duchową ścieżką niestety pozostaje.
Dla większości ten etap szczęśliwie jest krótki i przejściowy. Dość szybko odkrywają "pogańskie prawdy wiary", a ich podejście do sacrum lokuje się dokładnie w opozycji do monoteistów. Te nieliczne jednostki, które nie potrafią bądź nie chcą przejść duchowej (r)ewolucji pozostają pseudopoganami, perorującymi zawzięcie w internecie nad wyższością zimowego Yule nad wiosenną Ostarą. Bogowie patrzą na nich z politowaniem...

A do Pogan Wrocławskich bogowie się uśmiechają. Skąd to przekonanie? Gdyby tak nie było, to nie tworzylibyśmy coraz większego plemienia. Święta nie udawałyby się. Toczyłyby nas wewnętrzne konflikty pożerające energię, którą szczęśliwie możemy przeznaczyć na działania na rzecz grupy. Wreszcie nie łączylibyśmy się w klany, których członkowie związani są potężnymi więzami przyjaźni.

Gdzie w tym wszystkim miejsce dla szamana? Tam gdzie zawsze - pomiędzy duchami a ludźmi. Gdy na początku rytuału zwracam się do duchów, by zapewnić wszystkim zebranym ich przychylność, jestem tam, gdzie moi poprzednicy w rzemiośle tysiąc, dwa i więcej lat temu. A że obrzęd nie wygląda dokładnie tak, jak opisywany w historycznych kronikach, to bardzo dobrze. Współczesne pogaństwo powinno być religią żywą. Taką, jaką byłoby po tysiącu lat nieprzerwanej ewolucji. Jesteśmy przecież współczesnymi wyznawcami starych bogów, a nie bezrefleksyjnymi odtwórcami tradycji przodków.

Bogowie są nam przychylni, przodkowie darzą mądrością, duchy obfitością. Póki tak będzie, póty będziemy kontynuować tradycję Pogan Wrocławskich. Na pożytek nasz i całego pogaństwa polskiego ;-)

3 komentarze:

  1. Dobry artykuł.
    Podoba mi się zaakcentowanie aspektu żywej ewolucji religii, a nie bezmyślnego odtwórstwa starej tradycji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od kilku lat obserwuję to mniej lub bardziej aktywnie uczestnicząc w tym pogańskim zyciu i cieszę się, że mimo różnorodności pogańskich ścieżek, jest ono żywe, ekumeniczne i prawdziwe.
    Uczę się od Was wiele, mam nadzieję, że czasem coś wniosę od siebie. Przede wszystkim cieszę się, że jest nas w tej wspólnocie coraz więcej. Mam też nadzieję, ze będzie jeszcze wiecej, takze z najmłodszego pokolenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od kilku lat obserwuję to mniej lub bardziej aktywnie uczestnicząc w tym pogańskim zyciu i cieszę się, że mimo różnorodności pogańskich ścieżek, jest ono żywe, ekumeniczne i prawdziwe.
    Uczę się od Was wiele, mam nadzieję, że czasem coś wniosę od siebie. Przede wszystkim cieszę się, że jest nas w tej wspólnocie coraz więcej. Mam też nadzieję, ze będzie jeszcze wiecej, takze z najmłodszego pokolenia :)

    OdpowiedzUsuń